Gdy miałam 3 lata po raz pierwszy poszłam do przedszkola. Miałam mały różowy plecaczek z piórniczkiem i misiem w środku. Czułam się taka duża! Przecież niosłam plecak! Pewnego dnia siedziałam na fotelu i patrzyłam jak tata wychodzi do pracy. Nosił wtedy plecak do którego chował laptopa, książkę do poczytania, różne papiery... "Tatusiu mogę ponosić Twój plecak?" - spytałam. Jakaż byłam smutna gdy odrzekł, że będzie dla mnie za ciężki. "Ale tatusiu! Jestem już duża!" Pozwolił mi. Wzięłam na swoje drobne ramiona plecak dorosłego mężczyzny i twardo udawałam, że jest lekki. W rzeczywistości ledwo go uniosłam. 3 lata później poszłam do szkoły. Mały różowy plecaczek zamienił się w tornister z prawdziwego zdarzenia. Najpierw jeden podręcznik i zeszyt do zadań domowych. Później trochę więcej książek. W 4 klasie mój plecak już troszkę ważył. I zanim się obejrzałam nosiłam w nim więcej kilogramów niż mój tata nosił do pracy w czasie gdy ja miałam 3 latka. Teraz bez problemu
Trochę przemyśleń kobiety ponad wszystko zakochanej w Jezusie.